piątek, 26 lutego 2016

"love, rosie" Cecelia Ahern (ekranizacja)!

 5/5 świetny!

Zazwyczaj trzymam się ustalonej kolejności. Wpierw lektura, ewentualnie następnie ekranizacja. Pod wpływem nagłej potrzeby jednak zdecydowałam się zaburzyć utrwalony schemat. Ba! Szaleństwo poszło nawet dalej; porzuciłam sprawdzone już i wielokrotnie przerabiane wyciskacze łez, na rzecz czegoś zupełnie nowego. Ależ jestem zwariowana!

Nie lubię oglądać ekranizacji, nie wiedząc jak przedstawia się ich pierwowzór w postaci książki. Odnoszę dziwne wrażenie bycia nie fair w stosunku do pisarza. Ale nie przejmujcie się, mam już takie swoje dziwnostki. Tak czy inaczej, już od dawna chodziła za mną lektura ciepła, mądra, romantyczna, wyciskająca łzy i typowo kobieca. Prosząc o pomoc wujka Google, natrafiłam na "love, rosie" i informację o jej ekranizacji. Po wyjątkowo nieprzyjemnym dniu, potrzebowałam czegoś zdecydowanie przyjemniejszego. Postanowiłam nie stosować się do zasady "najpierw książka, później film", chwyciłam komputer za monitor i oddałam się przyjemności oglądania.
 
Rosie i Alex, sąsiedzi, przyjaciele od dzieciństwa. On zakochuje się w niej, ona w nim, żadne o ty nie mówi drugiemu, zaczynają spotykać się z innymi... i w tym miejscu rozpoczyna się ciepła i mądra historia. Nie ma sensu streszczać fabuły, chodzi po prostu o życie i miłość. I choć temat nie wydaje się być wyjątkowy, to jego ujęcie jest po prostu wyjątkowo piękne. Która z nas nie lubi oderwać się czasem od denerwującej rzeczywistości, pogrążyć w historii pełnej zrozumienia i miłości, pośmiać się poprzez prawdziwe łzy wzruszenia a do tego obudzić w sobie nadzieję, że wcale nie jest za późno na spełnianie naszych marzeń? Taki mały film, a potrafi naprawdę wiele. Polecam więc każdej z Was, na chandrę, na chwilę dla siebie po kłótni, czy po prostu dla relaksu, bo warto.

9 komentarzy:

  1. Nie znam. Podzielam Twoje zdanie jeśli chodzi o kolejność. Najpierw książka, potem film.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lovely movie <3
    I love your blog. I follow you, i hope you follow back <3

    http://pinkfreezeblog.blogspot.it/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze nie oglądałam. Ale wstyd się przyznać kilka razy zdarzyło mi się pójść na film nie czytając książki :D

    Obserwuję! :)

    Zapraszam do siebie: http://misiastyle.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z Tobą, najpierw książka a dopiero później film ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Już od dłuższego czasu chcę go obejrzeć , ale mam tak dużo filmów do zobaczenia i tak mało czasu na oglądanie, że jak siądę przed ekranem to nie wiem za co się łapać ;) Najpierw książka, potem film jest magiczną chwilą :D Mimo, iż rzadko tak robie ale całkiem inaczej wtedy ogląda się ekranizacje.
    Ps. Obserwuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka jest fenomenalna :) Filmu jeszcze nie widziałam ,ale na pewno za niedługo zobaczę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Też tak mam ze najpierw książka potem film;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja chyba też tak zrobię, bo po książkę pewnie tak szybko nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawienie śladu po sobie. Z przyjemnością czytam każdą z Waszych opinii. Jestem szczerze zainteresowana tym co macie do powiedzenia i z równie szczerym zainteresowaniem odwiedzam blogi osób, które znalazły coś ciekawego u mnie. Zapraszam ponownie :)