sobota, 17 stycznia 2015

Catwoman!


     Nie lubię kotów. Nigdy nie byłam fanką kobiety-kota, na widok Klakiera uciekałam szybciej niż Smerfy i z całego serca kibicowałam Jerry'emu, choć to Tom zazwyczaj był pokrzywdzony. Tolerowałam jedynie Łebskiego Harrego a obecnie, patrzę przychylnie tylko na kocie motywy. Mam tapetę z kotem i kota na punkcie ciuchów w koty. Pensjonarska sukienka z kołnierzykiem natychmiast więc podbiła moje serce. I choć waham się czy przypominam w niej bardziej uczennicę ze szkoły katolickiej, czy też starą pannę będącą fanatyczką kotów, to i tak z kotów nie zrezygnuję. MIAUam chęć znaleźć się w kocim świecie, więc się w nim znalazłam a teraz zapraszam i Was. I nawet jeśli chadzacie tylko własnymi drogami skręćcie do mnie i kotów, bo nikt na Was 9 żyć czekać nie będzie! o!

wtorek, 6 stycznia 2015

Lśnić w Sylwestra?


     Chciałam lśnić. Tę jedną noc chciałam lśnić w objęciach cekinów, brokatu i innych sylwestrowych tworów. Na tym w końcu polega magia tej wyjątkowej nocy. Lśnienie okazuje się jednak być bardzo kosztowną przyjemnością. Na samą myśl o wydaniu dwustu, w pocie czoła zarobionych złotówek, na jedno tylko nocne świecidełko, moja ręka odmawiała posłuszeństwa i nie chciała sięgać do portfela. Jestem zbyt praktyczna nawet jeśli chodzi o Sylwestrowe szaleństwo, dlatego znów zwyciężyły rozwaga i prostota. I choć prostota to piankowa i plisowana, nie świeciłam w niej niczym fajerwerk. Choć odrobinę blasku dodały jej pokaźnych rozmiarów naszyjnik i samoobronna kopertówka i tak nie byłam gwiazdą wieczoru. Tylko, że wcale mi to nie przeszkadza. Szara, skromna, niebłyszcząca sukienka zostanie ze mną na długo. I nawet jeśli nie lśniłam przez jedną noc, będę szara przy kilku innych wyjątkowych, jak i codziennych okazjach. Niech żyją wielozadaniowe sukienki! I dzięki Ci za ten mój praktyczny rozumek!

piątek, 2 stycznia 2015

Święta, Święta i po Nowym Roku!

 
     Nie możemy zapomnieć o Bożym Narodzeniu. Cały wszechświat, reklama coca-coli, rozgłośnie radiowe i gigantyczne ozdoby w centrach handlowych dbają o to, aby nawet najbardziej rozkojarzone istoty pamiętały. Już na miesiąc przed. Pamiętamy więc i wpadamy w świąteczny wir przygotowań. I mimo, że "prawdziwego" Mikołaja z reklamy coca-coli już z nami nie ma, my nadal pragniemy cieszyć się Świętami jak dzieci. Starają się nam w tym pomóc centra handlowe prześcigające się w wielkości wystawianych choinek, stacje telewizyjne - powtarzając irytujące reklamy, a my prześcigamy siebie samych w łowieniu prezentów w promocyjnych cenach, które tak naprawdę kosztują więcej niż przed "promocją". W efekcie, dążąc do Świąt idealnych, stajemy się nerwowi, wydajemy ostatnie grosze na promocyjne produkty zupełnie nam niepotrzebne, a kłótnie z najbliższymi stają się nieodzownym elementem Świątecznego nastroju...