Nie możemy zapomnieć o Bożym Narodzeniu. Cały wszechświat, reklama coca-coli, rozgłośnie radiowe i gigantyczne ozdoby w centrach handlowych dbają o to, aby nawet najbardziej rozkojarzone istoty pamiętały. Już na miesiąc przed. Pamiętamy więc i wpadamy w świąteczny wir przygotowań. I mimo, że "prawdziwego" Mikołaja z reklamy coca-coli już z nami nie ma, my nadal pragniemy cieszyć się Świętami jak dzieci. Starają się nam w tym pomóc centra handlowe prześcigające się w wielkości wystawianych choinek, stacje telewizyjne - powtarzając irytujące reklamy, a my prześcigamy siebie samych w łowieniu prezentów w promocyjnych cenach, które tak naprawdę kosztują więcej niż przed "promocją". W efekcie, dążąc do Świąt idealnych, stajemy się nerwowi, wydajemy ostatnie grosze na promocyjne produkty zupełnie nam niepotrzebne, a kłótnie z najbliższymi stają się nieodzownym elementem Świątecznego nastroju...
Wiem, banalnie piszę o banałach, ale po prostu to lubię. Lubię te banalne przygotowania do niebanalnych w końcu Świąt. I choć co roku powtarzam sobie, że będę delektowała się przygotowaniami i świątecznym czasem, to jednak na sam dźwięk "Last Christmas" włącza się we mnie perfekcyjny przygotowywacz wkurzający siebie samą i wszystkich dookoła. Tak jest, jestem potworem perfekcjonizmu. Warczę i gryzę gdy coś nie idzie jak ze świątecznego płatka. W tym roku postanowiłam więc napisać listę. I to nie listę życzeń do Świętego, a listę jak być Świętą w te Święta. Lista powstała na długie tygodnie przed Świętami (choć nie pośpieszyłam się aż tak jak Lidl, bo przecież mało kto myśli o Bożym Narodzeniu już w dzień zaduszny...). Moja słaba silna wola nigdy nie była na tyle silna, aby uporać się z noworocznymi postanowieniami, dlatego w tym roku, po Nowym Roku, nadszedł czas na bilans innowacyjnych postanowień świątecznych. Co z tego wyszło?
1. Będę banalnie miła dla wszystkich. I nie tylko dla pani w sklepie czy kierowcy MPK. Dla obcych jestem miła i nie od święta. Chodzi więc o uśmiech dla najbliższych, bo to niestety najczęściej właśnie oni padają ofiarą mojego napięcia przed świątecznego.
Efekt: Uśmiech co prawda przykleił się do mojej twarzy, ale nie niwelował poziomu mojej "niemiłości". Jestem wredną złośnicą i nawet Świętą tego nie zmienią!
2. Nie kupię żadnego niepotrzebnego prezentu i nie dam się skusić kłamliwym oszustkom-promocjom.
Efekt: Sukces! Choć wątpliwy. Z powodu braku funduszy, to inni członkowie rodziny zajęli się robieniem prezentów, dzięki czemu mogę powiedzieć, że nie kupiłam nic niepotrzebnego, ponieważ nie kupiłam po prostu nic... Jakby to powiedział Nerd - żal.
3. Zostawię ubieranie choinki najbliższym. Niech inni własnoręcznie radują się, czując magię tego zajęcia.
Efekt: Plan zrealizowany! Gdy tylko przekroczyłam próg domu, moim oczom ukazała się choinka już w całej swej ozdobnej okazałości! I wcale nie cieszę się z tego faktu jedynie dlatego, że szczerze nie cierpię ubierać choinki! ;)
ps na szczęście chińskie, wątpliwej żywotności światełka w tym roku nie zawiodły.
ps na szczęście chińskie, wątpliwej żywotności światełka w tym roku nie zawiodły.
4. Będę delektować się Świątecznymi smakołykami a nie je pożerać! Duży brzuch nie jest mile widzianym, sylwestrowym gościem.
Efekt: yyy... mission impossible!
5. Anielskim głosem będę śpiewała kolędy!
6. Jeszcze przed Świętami poczuję nastrój Świąt podziwiając piękne, miejskie ozdoby i reklamy oraz słuchając nieśmiertelnych, świątecznych przebojów.
Efekt: "Włączone niskie ceny..." i chyba nic więcej nie trzeba tłumaczyć...
7. Obejrzę całego "Kevina samego w domu"! Chcę znów poczuć się jak dziecko!
Efekt: Po skonsumowaniu tony smakołyków (a może nawet i dwóch ton...) odpłynęłam w niespokojny sen, zanim jeszcze na ekranie zdążyła pojawić się blond głowa mojego idola z dzieciństwa.
8. Ulepię bałwana!
Efekt: Deszczowy bałwan nie wygląda zbyt efektownie, a śniegowy wydaje się zbyt banalny. A zresztą poco marznąc dla kolesia ze śniegu?!
Ogólny bilans? Koniec z postanowieniami! Jestem tylko słabą kobietką, która przez dwadzieścia parę lat swojego życia nigdy postanowieniom nie podołała. Ostatecznie postanawiam więc być szczęśliwą bez postanowień! o! I koniec tematu!
* zdjęcie pochodzi ze strony www.elle.pl
Chloe Nørgaard w lookbooku świątecznym Nasty Gal 2013, fot. Felisha Tolentino
Świetny wpis, masz spoooro racji, ja też w tym roku nic nie postanawiam, zresztą tak samo jak w poprzednim, wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, którzy czasem mają gorsze dni, nie należy się ani ograniczać ani zmuszać do czegoś:)
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do siebie na post sylwestrowy :)
Włączone niskie ceny :P hehehe
OdpowiedzUsuńa ja mam jedno (z wielu) postanowienie, będę perfekcyjną panią domu:P taką co wyciera kurze nawet z żyrandola (nie, Paweł?:P)
ciesze się, że święta się udały:D cieszę się, że sylwester również :D
PS: myślałam, że zdjęciem w tle będzie selfie w windzie ;);) buziaki
(tak Ola!:P) spodziewaj się kontroli, rychle!
UsuńW banalnych sprawach tkwi piękno życia, ale rzeczywiście lepiej być po prostu szczęśliwym bez postanowień ;)
OdpowiedzUsuńmoje rówieśniczki uwielbiają ubierać choinki..w przeciwieństwie do mnie ;)
OdpowiedzUsuńJa kiedyś UWIELBIAŁAM ubierać choinkę, ale pewnego dnia, to po prostu się zmieniło! Mam nadzieję, że nie staję się powoli Grinch'em i bardzo się cieszę, że nie jestem z tą moją mało świąteczną przypadłością sama ;)
Usuńhehe świetny wpis !:)) masz bardzo fajny sposób pisania, przyjemnie i lekko się czyta;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do siebie częściej;*
jooannett.blogspot.com
Bardzo dziękuję za miłe słowa. Rosną mi małe skrzydełka gdy widzę, że ktoś "mnie czyta" i czasem jeszcze rzuci miłe słowo ;)
UsuńNa pewno będę zaglądać regularnie :)
Hahaha no to masz z postanowieniami jak ja, ale chociaż podjęłaś ich próbę realizowania, a to się liczy, ja też miałam ulepić bałwana, ale jak dla mnie, jest za zimno, no więc no :D
OdpowiedzUsuńhaha ja nawet nie doszlam do tego zeby wyjsc na dwor go ulepic.. bo snieg stopnial :D
OdpowiedzUsuń