sobota, 26 września 2015

"Ponieważ Cię kocham" Guillaume Musso!


5/5 świetna!

     O ile jestem niezaprzeczalną entuzjastką języka francuskiego, o tyle francuska twórczość z reguły nie odpowiada moim kubkom smakowym. Nieraz, mając apetyt na wychwalaną komedię, obchodziłam się jedynie smakiem rozczarowania, a próbując przetłumaczyć i zinterpretować niejedną francuską szansonetkę, nabawiałam się zaledwie niestrawności. Postanowiłam być jednak bardziej wyrozumiała i dać francuskim twórcom kolejną szansę. Tym razem nie chciałam kierować się kapryśnymi zmysłami, ale niezawodnym sercem. Połączyłam więc miłość do Francuzów, z umiłowaniem do literatury i sięgnęłam po książkę Guillaume Musso.

     Nawet nie wiem do jakiej kategorii zakwalifikować powieść tego pana. I choć może w poprzednim zdaniu przeczę sama sobie, nazywając jeszcze niesklasyfikowany utwór powieścią, to jednak jestem w pełni świadoma tego co piszę. Jest to powieść, z domieszką thriller'a, szczyptą sciencie fiction i posmakiem romansu. Tak to widzą moje czytające oczy. Dawno nie miałam do czynienia z tak różnorodną mieszanką smaków, która aż tak bardzo odpowiadałaby moim gustom.

piątek, 18 września 2015

New Boyfriend!


     Tak, jestem niska. Tak, moje jamnicze nóżki nie prezentują się najlepiej w szerokich, męskich spodniach. Tak, boyfriend'om można postawić wiele zarzutów zniekształcania kobiecej sylwetki. Mam jednak to wszystko w dalekim poważaniu! Mój new boyfriend to moja new miłość. I nawet nie pofatygowałam się, aby przywdziać do nich szpilki. Jestem zbuntowaną blogerką i nie robię tego, co należy. Stawiam na wygodę i świetnie się z/w tym czuję. Nawet ubrana w połowie po męsku, daję radę jako kobietka. Do tego pełna wdzięku, seksapilu i... skromności. I choć zagalopowałam się w tych wyobrażeniach na swój temat, pozostanę wierna mym uczuciom, bo lubię czuć wiatr nie tylko we włosach, ale i w spodniach :D

niedziela, 6 września 2015

Princessa!


     Każda z nas marzyła o byciu księżniczką. Szybko jednak zderzyłyśmy się z okrutną rzeczywistością. Książęta na białych rumakach okazują się być bowiem jedynie niezrozumiale dla nas rozumującymi istotami, a przywdzianie księżniczkowej sukienki na jeden dzień, wiąże się z kilkuletnimi nawet i monotonnymi przygotowaniami. Chowam jednak gorzkie słowa do torebki, przykrywam je frędzlami i w zwiewnej sukience, pod malowniczym sklepieniem pokrytym freskami, biegnę na tarasy, aby spełnić swe dziewczęce marzenia. Czuję się damą wdychając zapach bogactwa i przepychu. Jestem lady przechadzając się po pięknych tarasach. Staję się księżniczką dzięki zamkowi w Baranowie Sandomierskim. Ot i marzenie spełnione.