Dzięki ogromnej uprzejmości Renaty (swoją drogą, bardzo serdecznie zapraszam na jej bloga Książkowe Czary Mary, gdzie można dobrze poczytać o dobrych książkach) w moje ręce wpadło dzieło Karoliny Glinieckiej, znanej jako Charlize Mystery. Niejednokrotnie z ciekawością zaglądałam na jej bloga, podziwiałam jej wyczucie stylu i niebanalne zestawy, które pokazywała okiem profesjonalnego obiektywu. Oglądanie i czytanie jej bloga zawsze stanowiło dla mnie dużą przyjemność. Byłam więc szczerze ciekawa, czy taką samą przyjemność odczuję, czytając jej poradnik.
Problem polega jednak na tym, że ja po prostu nie lubię poradników. Bardziej niż szpilek! Najczęściej zawierają rady dość proste i oczywiste, których jednak i tak nie potrafię zastosować w moim banalnym życiu. Podobnie niestety jest i w przypadku tego poradnika. Już na wstępie dowiaduję się, że ja, jako gruszka, powinnam obnosić się z dekoltami, żabotami, broszkami, falbankami i wzorami. Do tego najlepsze są dla mnie rozszerzane spodnie w kant, dzwony oraz spódnice ołówkowe. Tyle tylko, że moja blond głowa nie jest w stanie nawet wyobrazić sobie mnie w dzwonach i bluzce z żabotem. Nie preferuję również falbanek i ołówkowych spódnic i, choć nie powinnam, biegam w rurkach i workowatych sukienkach. A tym, co daje mi największą satysfakcję jest fakt, że świetnie się w tych niedobranych do mojej sylwetki rzeczach czuję! A jak wyglądam! Poradniki nie są więc chyba dla mnie, co nie znaczy, że nie są dla innych.
Tych, którzy lubią i potrafią z poradników korzystać, przewodnik po modzie Karoliny może szczerze zainteresować. Pięknie wydany, bogaty w oryginalne fotografie, przejrzysty i ciekawie napisany to wręcz poradnik idealny. Każdy owoc jak i klepsydra znajdzie konkretne rady dopasowane do swoich wyjątkowych sylwetek, a wygodny podział na rozdziały poświęcony pojedynczym elementom garderoby ułatwi szukanie tego, czego akurat potrzebuje. Rady Karoliny są proste, acz profesjonalne i mogą okazać się zbawienne dla osób nieco zagubionych w przytłaczającym świecie modowych wynalazków. Czy więc polecam? Choć znów nie lubię, jak najbardziej polecam, bo Karolina wie co w modzie piszczy i jak tego słuchać, aby dobrze wyglądać. Czego chcieć więcej?
Mnie jakoś nie ciągnie do przeczytania tej książki, chyba za dużo negatywnych opinii już usłyszałam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńjakoś nie zachęca mnie ta ksiązka !<3
OdpowiedzUsuńObserwujemy? Zaobserwuj i poinformuj o tym u mnie a na 100% się odwdzięczę
stay-possitive.blogspot.com
To nie literatura piękna, tylko poradnik! nie wiem czemu wszyscy wieszają psy, ale znam jedną wyjątkowo charakterystyczną dla polaków cechę! Resztę pozostawiam w domyśle.
OdpowiedzUsuńPs. Blog super :)
Pozdrawiam
Ja chyba też nie skorzystałabym z modowych porad, ale mam ochotę mieć tę książkę w swojej biblioteczce :)
OdpowiedzUsuńhmmm poradniki okey, ale chyba nie czuje potrzeby czytania jej ksiazki :)
OdpowiedzUsuńPo tym jak posłuchałam jak w jednym wywiadzie wywaliła 'vi vi vi' to boje się czytać i jej bloga i ten poradnik. Mam podobnie - poradniki do mnie nie przemawiają.
OdpowiedzUsuńzgadzam się w 100%, a u Szulimowej w Na Językach próbowali rozszyfrować wstęp do tej książki, który Karolina napisała własnoręcznie. To mnie zniechęciło jeszcze bardziej ;) słyszałam za to, że "radzka radzi" jest spoko, ale podobnie jak ty nie lubię poradników, wiec nie planuję kupować ;)
Usuńpozdrawiam!
Ja tez jakoś nie odczuwam potrzeby zapoznania się z tą książką ;)
OdpowiedzUsuńNiestety mam tak samo i niestety są nieliczne poradniki, które są w stanie mnie pozytywnie zaskoczyć... Polecam Ci książkę "Lekcje Madame Chic - Scott Jennifer L.", która może nie do końca jest typowym poradnikiem za to mnie zainspirowała do zmian :)
OdpowiedzUsuńTroche szkoda mi na nia kasy,bo po co mi cos, co przeczytam i nie zmieni raczej niczego - troche mnie kusi jednak kusi, by sprawdzic co ona tam " wymyslila" odkrywczego - ale tak jak piszesz poradniki trzeba lubic, by miec z nich zabawe, wiec rozsadek musi wygrac :)
OdpowiedzUsuńW sekrecie powiem Ci, że też nie znoszę poradników, chociaż wiem, że dla wielu osób są one inspiracją. Też jestem gruszą i też nie znoszę żabotów, i innych pierdół na dekolcie. Może wynika to z faktu, że wcale nie mam tak małego biustu, jak przewiduje szablon na gruszę :D Mimo to uważam, że klasyczne fasony i dobre rady zawsze są w cenie, i czasami warto spojrzeć na nie łaskawszym okiem :-)
OdpowiedzUsuń