sobota, 9 sierpnia 2014

O Emily Giffin - kobiecie, która potrafi zadowolić kobiety!


5/5 świetna!

    Krótki urlopowy wyjazd oraz późniejszy brak internetu połączył się z pożeraniem słowa pisanego. I o dziwo, nie pochłaniałam tylko thriller'ów! Miałam przyjemność wdać się w romans. Wyobraźcie sobie żar lejący się z błękitnego, bezchmurnego nieba, złociste Słońce, gorący koc na piaszczystej plaży - idealny klimat na takie spotkania. I choć w rzeczywistości słońce często kryło się za denerwująco obszernymi chmurami, piasek wprost spod dziecięcych stópek niezmordowanie wdzierał się w każdy otwór ciała, a romans nie był do końca romansem, a raczej kobiecą przygodą - my trwałyśmy nierozerwanie razem. Tak -ałyśmy, ponieważ ja i Emily Giffin zrozumiałyśmy się idealnie. Ona doskonale wiedziała czego ja potrzebuję, a i ja czytałam z niej, jak z otwartej książki. "Pewnego dnia", właśnie tak zaczęła się nasza przygoda...

    Muszę przyznać, że sama nigdy nie sięgnęłabym po tego typu książkę. Opis też nie wydaję się nazbyt ponętny. Jednak dzięki koleżance, którą w tym miejscu wypada serdecznie pozdrowić, skusiłam się na jej wdzięki. Na półce czekają na mnie jeszcze inne twory tej pani i mam nadzieję, że uwiodą mnie tak jak pierwsza. I choć autorka nie opowiada jakieś fascynującej przygody pełnej napięć, namiętności i zmiennych emocji, to jest to po prostu kobieca, przyjemna lektura. No bo przecież, która z nas nie ma sekretów i czasem nie głowi się nad tym, czy nasze życie idzie rzeczywiście w wymarzonym przez nas kierunku? Czasem wprost idealne życie może zaburzyć krótki romans, albo dzwonek do drzwi. Czy w takiej sytuacji trzeba trzymać się tego co już znane, czy podążyć za głosem serca i przewrócić swój świat do góry nogami? Zostawiam Was z tymi pytaniami i zapraszam do lektury, bo ta kobieta naprawdę wie, jak dogodzić innym paniom. Czytajcie więc, a będzie Wam dobrze!

11 komentarzy:

  1. Czytałam kilka książek tej autorki i okazało się, że co jedna to gorsza. Dlatego boję się brać za jej powieści, bo już jej nie ufam. Co książka to identyczny schemat... nie, nie lubię tego, ale kto wie, czy nie zmięknę, bo coraz częściej myślę o "Tym jedynym" :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam na razie innych jej książek, więc nie mogę ani oburzona powiedzieć, że nie masz racji, ani z pokorą zgodzić się z Tobą. "Pewnego dnia" nie jest wymagającą lekturą; po prostu czytało się ją lekko i przyjemnie. A "Ten jedyny" czeka na swoją kolej, więc chętnie podzielę się wrażeniami gdy tylko do niej dojdę :)

      Usuń
    2. Pierwszą książką Giffin jaką czytałam było "Siedem lat później" i byłam nią zachwycona, ale już "Coś pożyczonego", "Coś niebieskiego" i "Sto dni po ślubie" było porażką. Denerwowało mnie to, że bohaterki mimo wyrośnięcia z nastoletnich lat, zachowywały się ją gówniary, nie wiedziały co chciały, były złośliwe, i zależało im na poklasku innych osób. To mnie tak zniechęciło do książek Giffin, zwłaszcza że konstrukcja i zakończenia tych powieści były przewidywalne, że zarzuciłam jej książki, ale kto wie czy się nie przełamię, lato mnie uspokaja, więc może to dobra pora na jej prace :-)
      Czytaj, czytaj "Tego jedynego", chętnie poznam Twoją opinię.

      Usuń
  2. jestem ciekawe tej książki :D
    Nie znam tej pisarki ale opis książki zachęca do przeczytania :)

    http://wildstrawberryand.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. zapowiada się ciekawe czytanie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Napisałam komentarz i się nie wstawił, a jeśli będą dwa podobne to z góry przepraszam:P

    czuje się pozdrowiona i dziękuję, bardzo mi miło :D odpozdrawiam :)

    cieszę się, że wciągnęła cię Emily i że podoba ci się jej lekki i tak jak napisałaś kobiecy styl. Ja uważam, ze każda jej książka jest jeszcze lepsza :)

    Ja z kolei pochłaniam dzięki Tobie sagę Camili L. zarywam noce, wstaje jak zombie niewyspana i cieszę się, że będę jechała te pól godziny autobusem i ...czytała :)

    PS: dostałam kilka dni temu czytnik do e booków i powiem ci że wcale się nie ucieszyłam. Jednak papier to papier :) i w związku z tym, pewnie będzie leżał i zarastał kurzem jak mój żyrandol... :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również jestem zagorzałą przeciwniczką czytników e-booków. Nie ma to jak pachnącą książka, najlepiej z dedykacją, którą można wymacać i poczuć w swoich dłoniach. Kocham książki, ich kształt i zapach (o matko! brzmię jak uzależniona!) i nie wyobrażam sobie czytania na czytnikach...

      PS strzeż się testu białej rękawiczki! ;)

      Usuń
  5. świetny post oraz blog :)
    Co powiesz na wspólną obserwację? :)
    http://locastrica.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze nie czytałam żadnej książki tej autorki, ale zainteresowałaś mnie nią :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie miałam styczności z książkami tej autorki, ale może czas to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  8. jeszcze sie nie spotkalam z ta autorka;)
    mam prośbę, kliknęłabyś mi w linki http://woman-with-class.blogspot.com/2014/08/witajcie-mam-dzis-dla-was-przeglad.html będę bardzo wdzięczna !:)
    pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za pozostawienie śladu po sobie. Z przyjemnością czytam każdą z Waszych opinii. Jestem szczerze zainteresowana tym co macie do powiedzenia i z równie szczerym zainteresowaniem odwiedzam blogi osób, które znalazły coś ciekawego u mnie. Zapraszam ponownie :)