Oprócz języków w moim życiu znaczącą rólkę odgrywa również psychologia. Już jako dziecko potrafiłam godzinami okupować ławki umiejscowione w bardziej zaludnionych miejscach i podziwiać różnorodność przechadzających się tam osób. Do tej pory lubię wracać do tej "zabawy" z młodzieńczych lat i choć nie dysponuję już tak znaczną ilością wolnego czasu i dziecięcej cierpliwości, wciąż lubię poświęcać swój czas psychologicznym aktywnościom. I gdy tylko w moje ręce wpadła pozycja o tytule 40 prac badawczych, które zmieniły oblicze psychologii, od razu wiedziałam, że szybko się z nią nie rozstanę. Po lekturze książki najbardziej w pamięci utkwił mi eksperyment dotyczący spostrzegania otaczającego nas świata. Nie był to jednak typowy eksperyment psychologiczny, ponieważ, po pierwsze, nie był nawet eksperymentem - wszystko odkryto przypadkowo; a w dodatku pan, który odkrywał nie był nawet psychologiem... Tak czy inaczej badane zjawisko bezsprzecznie psychologii dotyczyło, a sam eksperyment, zapewne przez to, że eksperymentem po prostu nie był, okazał się łatwy i przyjemny dla przeciętnego czytelnika.
I w tym miejscu nadchodzi najodpowiedniejszy moment na pytanie skierowane do Was: Czy na każdym ze zdjęć poniżej widzicie Kasię? A może żuczka lub inne stworzenie niewielkich rozmiarów?
I w tym miejscu nadchodzi najodpowiedniejszy moment na pytanie skierowane do Was: Czy na każdym ze zdjęć poniżej widzicie Kasię? A może żuczka lub inne stworzenie niewielkich rozmiarów?
Dość idiotyczne pytanie? A właśnie, że nie! Nie dla każdego człowieka to jakże banalne pytanie okazuje się banalne, a zdecydowanie więcej sensu mógłby odnaleźć w nim człowiek, który spędził całe życie w dżungli lub buszu. Dlaczego? Zacznijmy od początku...
Pan niepsycholog wybrał się do Zairu (obecnie Kongo), aby pooglądać Pigmejów. Pooglądać dosłownie, ponieważ jak na antropologa przystało, operował najlepszą ze znanych metod badawczych - czyli patrzył. Patrzył więc i patrzył jak Pigmejowie zachowują się u siebie i wśród swoich, a przy okazji wędrował od jednych plemion do drugich. Zawsze towarzyszył mu Kenge. Kenge młodym mężczyzną był, który całe swoje życie spędził w buszu. Nie skakał po drzewach, ale drzewa co dzień widział i to w dużych, gęstych ilościach. Jego oko nie było przyzwyczajone do rozległych, pustych przestrzeni, dlatego gdy panowie dotarli do zbocza ogołoconego z drzew, Kenge spojrzał... i się zdziwił. Gdy ujrzał odległe wierzchołki wysokich gór, zastanawiał się czy to wzgórze, czy może chmury. Widok był dla jego leśnych oczu całkowicie nowy i nie potrafił porównać, go z żadnym innym, już znanym i doświadczanym. Namówiony przez antropologa-niepsychologa wsiadł do samochodu i dał się zawieźć ku nieznanym obiektom. Pogoda jednak, jak na kobietę przystało, lubi niespodziewanie płatać mężczyznom figle. Tak było i tym razem - ulewa, ograniczająca widoczność do minimum, towarzyszyła panom, aż do kresu ich podróży. Kenge nie widział więc zbliżających się wierzchołków, zobaczył jedynie efekt końcowy, czyli górujące nad nim szczyty. Widok, tak zwyczajny dla nas, był dla niego szokujący do tego stopnia, że udało mu się jedynie wydukać, że "to zły kraj, ponieważ nie ma w nim drzew". Na domiar złego, Kenge zauważył stado bawołów, pasące się na odległej równinie. Co w tym dziwnego? Dla nas nic, ale Kenge nigdy nie widział bawoła z daleka. Zapytał więc: "Co to za owady?" i z braku inteligentniejszego towarzysza, rozmawiał sam ze sobą, próbując porównać odległe bawoły do różnych gatunków znanych mu żuków i mrówek. Co w takiej sytuacji mógł zrobić jego towarzysz? Ponownie zabrał go na przejażdżkę, do pasącego się stada. Niewiele to jednak dało, ponieważ Kenge w dalszym ciągu nie dowierzał oczom i nie mógł zrozumieć, że to żadne magiczne sztuczki. I choć z czasem zaczął oswajać się z nowo odkrytymi umiejętnościami swoich oczu, wolał dalej żyć w buszu, gdzie nie czyhały na niego tak nieprzyjemne niespodzianki jak rosnące bawoły.
No dobra, ale o co mi tak właściwie chodzi? I co ma wnosić ta historia? A to, że oczywiste dla nas umiejętności nie dla każdego mogą być tak oczywiste. Nie rodzimy się z wykształconą stałością spostrzeżeń. Umiejętność rozpoznawania odległych przedmiotów i obiektów nabywamy dzięki doświadczeniu, na które wpływa kultura i środowisko. Pigmejowie żyjący w buszu, w którym widoczność ogranicza się do trzydziestu metrów, nie widzieli otwartej przestrzeni. Dlatego gdyby Kenge, zaraz po wyjściu z buszu, spojrzał na moje zdjęcia w poście zauważyłby dwie różne postaci. Swoją drogą, bardzo jestem ciekawa do jakiego stworzenia porównałby moją miniaturkę...
Tak czy inaczej już nawet wprawne oko nie raz daje oszukać się iluzjom optycznym. Każdy z nas kojarzy słonia z czterema nogami czy obrazek przedstawiający twarz lub dwa dzbany, a wszystko w zależności od punktu patrzenia i siedzenia. Wśród obrazków potrafiących oszukać nasze oczy istnieje kilka, które szczególnie polubiłam (wszystkie pochodzą ze strony iluzje.net). A jakie są Wasze ulubione iluzje obrazkowe?
No dobra, ale o co mi tak właściwie chodzi? I co ma wnosić ta historia? A to, że oczywiste dla nas umiejętności nie dla każdego mogą być tak oczywiste. Nie rodzimy się z wykształconą stałością spostrzeżeń. Umiejętność rozpoznawania odległych przedmiotów i obiektów nabywamy dzięki doświadczeniu, na które wpływa kultura i środowisko. Pigmejowie żyjący w buszu, w którym widoczność ogranicza się do trzydziestu metrów, nie widzieli otwartej przestrzeni. Dlatego gdyby Kenge, zaraz po wyjściu z buszu, spojrzał na moje zdjęcia w poście zauważyłby dwie różne postaci. Swoją drogą, bardzo jestem ciekawa do jakiego stworzenia porównałby moją miniaturkę...
Tak czy inaczej już nawet wprawne oko nie raz daje oszukać się iluzjom optycznym. Każdy z nas kojarzy słonia z czterema nogami czy obrazek przedstawiający twarz lub dwa dzbany, a wszystko w zależności od punktu patrzenia i siedzenia. Wśród obrazków potrafiących oszukać nasze oczy istnieje kilka, które szczególnie polubiłam (wszystkie pochodzą ze strony iluzje.net). A jakie są Wasze ulubione iluzje obrazkowe?
zdjecia swietne :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe zdjęcia i zjawiska. :) Też czasami zauważam co innego niż powinnam widzieć.:)
OdpowiedzUsuńcool pix!
OdpowiedzUsuńX, Ania from www.overdivity-fashion.blogspot.de
Facebook | Instagram | Youtube
I'd love to follow each other. Just let me know if you follow bloglovin, facebook, gfc or instagram and I'll follow right back everywhere
OdpowiedzUsuńNice pictures!
OdpowiedzUsuńhttp://yluegoestacris.blogspot.com.es/
Świetny ten rysunek z czaszką
OdpowiedzUsuńjedyny jaki mi przychodzi do głowy, to facet z dużym nosem z profilu, albo naga kobieta w hmm dziwnej pozie:P
OdpowiedzUsuńbuziaki
Pamiętam, jak pierwszy raz pojechałam z dziećmi na kolonie, mieszkaliśmy przy zatoce bałtyckiej - cisza, spokój, woda, przestrzeń, zero sąsiedztwa, gdzie do tej pory znali tylko głośne, zatłoczone miasto.. zachwyceni widokami płakali, że chcą do swojego miasta, bo tu im się nie podoba - jasne, zorganizowanie czasu powodowało, że świetnie się bawili, ale tylko z myślą, że są tu na chwilę i wrócą do "cywilizacji"..
OdpowiedzUsuńUwielbiam te obrazki zmieniające perspektywę ;)
jak miło czasem przeczytać cos niekoniecznie o ubraniach ;)
OdpowiedzUsuń40 yr old Senior Developer Janaye Wyre, hailing from Val Caron enjoys watching movies like Pericles on 31st Street and Nordic skating. Took a trip to Strasbourg – Grande île and drives a T100 Xtra. Dowiedz sie tutaj
OdpowiedzUsuń